top of page

ARSENAŁ: BENELLI M1014 (GFG27) GUNFIRE GUNS

W kolejnym artykule z serii, mamy okazję zaprezentować replikę Benelli M1014 - GFG27

 

 

Pierwowzór

M1014 Joint Service Combat Shotgun – wersja włoskiej strzelby samopowtarzalnej Benelli M4 Super90 produkowana na zamówienie amerykańskich wojsk lądowych i piechoty morskiej.

Strzelba Benelli M1014 JSCS jest bronią samopowtarzalną. Zasilanie ze stałego, rurowego magazynka podlufowego o pojemności 6 nabojów. Broń może strzelać zarówno zwykłymi nabojami o łusce długości 70 mm, jak i nabojami o łusce długości 76mm (Magnum). Bezpiecznik ma postać kołka umieszczonego w tylnej części kabłąka osłony spustu. Mechaniczne przyrządy celownicze typu Ghost Ring. Dodatkowo każdy egzemplarz strzelby posiada podstawę Picatinny Rail umożliwiającą montaż innych celowników. Kolba z tworzywa sztucznego, wysuwana.

~ Wikipedia

 

Replika

Jest to model nazwany GFG27. GunFire Guns to, jak nie trudno się domyślić, marka Gunfire, jednak nie do końca jestem w stanie określić kto jest w tym przypadku producentem, mówi się o EE lub DE.

Istnieją dwie wersje tego modelu, tańsza wykonana niemal w całości z plastiku, oraz droższa mająca większość elementów składowych z metalu. Opisywana tutaj wersja, to ta wykonana z metalu.

 

 

Replika strzelby jest dostarczana do użytkownika w kartonowym pudle, dość wygodnym, bo ma formę otwieranej walizki, a nie typowego, zdejmowanego wieka. Sam karton posłuży długo do przewożenia ze sobą sprzętu.

Za to w środku, dość ubogie zabezpieczenie, jednak w miarę wystarczające. Mianowicie jest to dwuczęściowa, styropianowa wytłoczka, zajmująca połowę powierzchni kartonu, umiejscowiona na środku. Blokuje replikę, dodatkowo w komorach ma popakowane testowe kuleczki, ładownicę do amunicji, 4 magazynki w formie bełtów do strzelb (2 zielone i 2 czerwone), rączkę na RIS oraz zafoliowany folder na którym widnieją dziewczyny z gołymi buforami - pewnie katalog produktów... Tak, teraz otworzyłem i w środku jest pełna gama replik GFG.

Poza tym, jest tam sporo wolnego miejsca. W moim przypadku, przy przesyłce zmieściły się wewnątrz dodatkowo zakupione - zapas bełtów oraz ładownica na kolbę.

 

TECHNIKALIA

O osiągach nie można powiedzieć, że są imponujące. Strzelba ma możliwość strzelania 3 kulami na raz, ma 3 lufy wewnętrzne. Jednak do chronowania ładowałem tylko jedną kulkę do shellsa, wtedy generuje około 320fps, jak jest przy trzech ciężko określić, bo chronograf tego nie zmierzy, a fizyka potrafi działać różnie. Jednak już gołym okiem widać, że strzelba jest przyjazna nawet największym pluszakom airsoftu.

Hop Up w replice jest, na stałe ustawiony w fabryce. Po przetestowaniu kulek - .20g (GG), .23g (DD) oraz .25 (5,95) stwierdziłem, że zmiana wagi nie wpływa na skupienie, ale ze wszystkich to .20g lecą najdalej.

Jednak i tak, maksymalny zasięg jaki da się osiągnąć na stockowej strzelbie, wciąż strzelając po prostej, zamyka się w przedziale 12-15m. Przy strzelaniu lobem da się tą odległość nawet podwoić. Pomijając znikomą energię, którą ciężko odczuć i łatwo przed nią uciec, paradoksalnie jest to dość skuteczne, gdyż strzelba kryje wtedy znaczny obszar, a stukot 3 kulek rozbijających się po korytarzach w CQB, potrafi ugodzić w morale przeciwnika.

 

 

Samo strzelanie sprawia mnóstwo frajdy. Interakcja z repliką jest nieporównywalnie większa niż w przypadku AEGów. Przepompowanie GFG w wersji metalowej generuje w miarę soczysty chrupot, bynajmniej plastiku! Łoże chodzi ciężko i po kilkunastu shellsach, ręce potrzebują już wsparcia okolicznych mięśni, co widać na filmie poniżej. Sam strzał na pustej hali niesie za sobą mocarne echo, dając namiastkę zabawy palnym odpowiednikiem.

Potem chmurka kulek, głośno dzwoniących, kiedy odbijają się od ścian. Muszę przyznać, że pomimo tragicznych osiągów, replika sprawiła mi mega dużo frajdy. Nie czułem się tak fajnie od lat, kiedy w łapki wpadła mi pierwsza giwera airsoftowa.

 

 

 

WYKONANIE/AKCESORIA

Pomimo metalowej konstrukcji, replice można wiele zarzucić. Naprawę wiele.

Metal znajdziemy na całym korpusie, lufie, atrapie magazynka rurowego, żerdzi kolby, szynie pod optykę, przyrządach celowniczych oraz klapce od magazynka.

Plastik natomiast poczujemy na łożu (całe łoże, razem z szynami), chwycie pistoletowym, stopce i poduszce kolby, chwycie pionowym ris oraz przedniej zaślepce magazynka rurowego i oczku zawieszenia - pełniącym również rolę łącznika lufy z magazynkiem. Poduszka kolby oraz chwyt pistoletowy wykonane są z gumowanego tworzywa.

Łoże - niestety wykonanie z plastiku powoduje, że można je lekko deformować w łapkach, ale na szczęście nie trzeszczy. Ma luzy, a szyny z plastiku łatwo mielić śrubami od akcesoriów.

 

Kolba - Wiele osób narzekało na jej jakość w wersji GFG27 z plastiku. Tutaj siedzi sztywno, tam gdzie powinna siedzieć sztywno. Kolba ma dość unikatowe rozwiązanie, bo poza 3 stopniową regulacją długości, obraca się również wokół własnej osi. Po zaparciu o ramię, pozwala na przekręcenie reszty repliki o 90 stopni w lewo (tylko w lewo), sama pozostając w pionie. Jest to bardzo fajne rozwiązanie przy wychylaniu się zza osłon. Przy tak długiej replice, rzeczywiście warto docenić ten szczegół.

 

Kolba jest bardzo wygodna. Gumowany materiał jest przyjemny i nie ślizga się. Łatwo złożyć się do strzału.

 

Korpus - to kolejny mankament repliki. Jest solidny, jednak niesamowicie brzydki i pozbawiony detali. Po pierwsze nie ma dźwigni umożliwiającej ręczne cofnięcie klapy, jak w oryginale. Po drugie, atrapa klapy zamka jest wykonana fatalnie. Jest to monolityczna konstrukcja, tworząca jedność z korpusem. Do tego w tym samym kolorze i niesamowicie "płytka" - różnica głębokości między body, a klapą komory jest jak kartka papieru.

Ja, korzystając z metalowego wykonania, starłem szlifierką farbę z klapy, aby odróżnić ją od całości i tchnąć życie w ten czarny blok, nadając mu głębie i 3D ;). Pozostało mi tylko popracować nad wykończeniem drobnym papierem i maskowanie defektów na krawędziach (chociaż te też mogą mieć swój urok)

 

Lufa - cóż, metalowa, sztywna. Siedzi bardzo dobrze, podobnie atrapa magazynka rurowego. Wewnątrz, mniej więcej do wysokości końca łoża poprowadzone są lufy wewnętrzne, osadzone na planie trójkąta (dwie na dole, jedna nad nimi). Wylot lufy zewnętrznej wygląda jak ten na prawdziwy bełt, nie widać w nim lufek AS, patrząc od przodu.

Zaślepka atrapy magazynka jest odkręcana, a przestrzeń w środku wolna i można ją wykorzystać jako schowek. Jednak Shellsy się nie mieszczą, ich stopka blokuje się na gwincie. Wydłubywanie go stamtąd zajęło mi dobre kilkanaście minut. To raczej schowek na rzeczy rozmiarem przypominające akumulatorki do latarek itd (18650 np.)

 

Chwyt pionowy ris - tragedia. Plastik fantastik, dzięki Bogu nie chrupie w rękach. Ma mały schowek, jednak nie mieści shellsa. Zakładanie to męka, trzeba odciągnąć pazurem dwa małe bolce po obu stornach (obie ręce już zajęte), strzelbę zblokować w nogach i pchać. Idzie niemiłosiernie ciężko i niszczy palce. Ja zamontowałem go na tyle głęboko, żeby móc jakkolwiek używać i dałem sobie spokój.

 

Przyrządy celownicze - Stała muszka, oraz regulowany w pionie i poziomie przeziernik. Całkiem wygodne. Ja zastąpiłem je kolimatorem, kopią Aimpointa T1. Latał na szynie, pomogły podkładki z kilku warstw izolki. Szyna ma 21mm, bez kilku setnych, ale jest dość płytka i nie wszystkie montaże się sprawdzają.

 

Kolimator - Doczepiony przeze mnie kolimator, ze względu na osiągi repliki, jest raczej do dekoracji. Leżał aktualnie wolny, więc go wykorzystałem. Posiada znak celowniczy w postaci czerwonej kropki, w 11 nastawach jasności. Jest naprawdę wydajny, dobrze radzi sobie w słoneczny dzień, a baterie trzyma długo. Pomalowany farbami w kamuflaż zgodny z SR15 SBR, gdyż swego czasu był używany na niej.

 

Shellsy - każdy z 4 dołączonych do zestawu, mieści 30 kulek. Wiedząc, że strzelba strzela 3 kulkami na raz, jeden taki starcza na 10 strzałów. Są wytrzymałe, nie straszne im uderzenia podczas kiedy przy przeładowaniach wyskakują z repliki na ziemię. Niektóre mają przebarwienia, jakby wciągnęły wilgoć z kleju od etykiet.

Pozostałe akcesoria - dorzuciłem kilka osłonek Troy Industries, żeby zakryć niezbyt dobrze wyglądające plastikowe szyny oraz latarkę, opisaną w poprzednim artykule z serii "Arsenał". W śmieszny sposób uległa spaleniu i teraz świeci jedynie w trybie "moon" (~20Lm). Na szturmówce już się nie sprawdza, ale z taką mocą idealnie nadaje się do strzelby z zasięgiem 12m.

 

 

Co ciekawe, w chwycie pistoletowym można schować jednego shellsa. Nie jest niczym blokowany od dołu, jednak wewnątrz repliki jest sprytnie zamontowana tulejka, która wchodzi w podajnik na kulki shellsa, blokując go w miarę pewnie na miejscu.

Chwyt dobrze leży w ręce, podobnie jak gumowana kolba, nie ślizga się. Końcówka chwytu jest dość ostro zakończona i po całym dniu pompowania, mam za kciukiem otarcia i pęcherze. Użycie rękawic ochronnych przy zabawie, rozwiązuje ten problem.

 

Podsumowując, świetna zabawka do ciasnego CQB. Sprawia mnóstwo zabawy i wrażeń. Poza esencją CQB, w jakimkolwiek MOUNT, lub Zielonej - jest bezużyteczna jako główna. Potrzebne jest coś mocniejszego na czas przemieszczania się między budynkami.

 

 

Replice brakuje detali, ale metalowa wersja daje przyjemność użytkowania ze względu na konkretną masę. Wersja plastikowa, pomimo takich samych osiągów, nie będzie nam sprawiać tyle przyjemności. Niestety chrupanie plastiku, brak ciężaru w połączeniu z tą mocą i zasięgiem będzie sprawiał ciągłe wrażenie trzymania w rękach dziecięcej zabawki. Wytrzymałością wewnętrzna te zabawki też nie grzeszą. Trzeba pamiętać o dociąganiu i odciąganiu łoża do końca. Stosując się do tego, replika powinna pociągnąć długi czas.

 

 

Niewielki koszt samej repliki, przynajmniej wersji plastikowej, nieco rekompensuje brak detali i niewygórowaną jakość, pozwalając z czasem poeksperymentować i dopieścić replikę.

 

 

Pozdrawiam

Emcet

bottom of page